Witam wszystkich i odrazu dziekuje za wszystkie rady! Ostatnie pare dni jest lepiej,ataki probuja wtargnac ale je nokautuje.....gdy tylko przypomne sobie o leku zaraz zaczynam myslec o czyms innym lub o tym ze to nerwica i kontaktujac sie z nia pomagam jej mnie niszczyc! Predzej gdy przychodzily leki, a najczesciej zdarza sie to przed spaniem, gdy konczy sie dzien i jest ciemno to siadalem i myslalem co sie dzieje.... ze nie potrafie myslec, ze trace pamiec, ze zaraz nie bede pamietal jak sie nazywam, ze umieram , ze pojde do piekla bo jestem zlym czlowiekiem, ze rodzica bedzie przykro po mojej smierci , o trumnie....tak sie nakrecalem ze naprawde nie potrafilem myslec! Wtedy nie wiedzialem ze to nerwica,wmowilem sobie ze mam chory mozg,raka lub cos rownie zlego...Samo uswiadomienie sobie ze to nerwica i slowa Hiszpanki ze ona potrzebuje z nami kontaktu bardzo mi pomogly! Ona wraca,kazdego dnia przychodzi lek przed atakiem ale wtedy robie co moge zeby o tym nie myslec!!! Ostatnio bylem nawet na spacerze i na gdzybach co jest dla mnie sukcesem! Staram planowac sobie kazdy dzien,chce zeby byl pelen obowiazkow choc czasem fajnie jest tez pospac w dzien...:p Pozdrawiam!