Witam
nie wiem od czego zacząć. Jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. Podejrzewam u siebie nerwicę i piszę bo jestem bliska popełnienia samobójstwa , a mam 1,5 roczną córeczkę . wychowuję ją sama / bez partnera -od którego odeszłam - alkohol i inne kobiety/. chyba nie chcę naprawdę umrzeć choć tak naprawdę mam wszystkiego dość. boli mnie głowa . Mieszskam z rodzicami ale i między nami dochodzi do spięc.przeważnie o bzdury ale jak człowiek jest przemęczony to może tak być. I ja raczej zawsze wesoła dziewczyna teraz zupełnie jej nie przypominam.przezywałam koszmar z moim niedoszłym mężem przez 2 lata gdzie zniszczył mnie psychicznie - przez co zaczełam kląć , rzucać talerzami, robiłam wszystko by tylko wywołac na nim jakies wrażenie. łakałam , błagałam i nic .
Dochodziło do awantur i do rękoczynów .Odeszłam od niego ale nadal mam napady złości??????????????
wystarczy że ktoś mi cos powie , ze mam okres albo coś mnie boli i jużżżż
choćbym miała rację to sposób w jaki to robię pali mnie na miejscu.
płaczę , smarkam , krzyczę , uzywam brzydkich słów / choć niewiele / i musze w coś przywalić , stuknąć , biegam jak opętana , niewiem co mam z swobą zrobić , potwornie boli mnie głowa , Własnie chciałam podciąc sobie zyły.......................... nieumiem tego zrobić
niewiem co ma robić
pochodze z małego miasta i wstydzę się iśc do psychologa
choć raz juz byłam - gdy miałam odejść od partnera
prosze o pomoć
nie chcę taka być
chcę być nadal tą miłą i usmiechnietą dziewczyną co kiedyś.