Czytam wasze posty. Zdarzalo sie, ze gdy tylko przeczytalam jakie macie objawy, a u mnie ich nie bylo, po kilku dniach juz je mialam. Nakrecalam sie do granic mozliwosci. Teraz, po roku walki z tym cholerstwem, moge powiedziec, ze jest lepiej. Lepiej dlatego, że rozumiem, co si ze mna dzieje. Przez rok czasu pojawialo sie u mnie naprzemiennie 26 objawów nerwicy .Uczucie falowania, kołysania. .Oblewanie gorącem .Zawroty głowy ( te byly najdluzej )
Strach przed wyjsciem z domu
Wiekszosc czasu spedzona w łóżku
Kołatanie serca ( bywalo ze 160 na minute )
Podwyzszone cisnienie
Trzęsące sie rece
Bóle głowy
Sztywnosc karku
Zamglone widzenie
zimno i goraco w plecy naprzemiennie
Gula w gardle, drapanie, sciskanie
Uczucie rozsadzania glowy
Nieuzasadniony strach
Wybudzanie sie z uczuciem strachu
Tiki nerwowe twarzy
Bol plecow i nog
Potykanie sie Trudnosci w wypowiedzeniu sie
Zla koncentracja
Nie podzielnosc uwagi
Ciagle zmeczenie, apatia
Drganie calego ciala
--------Jak sie domyslacie, kazdy objaw sprawdzalam od razu na internecie. ---------Pasowalo do tego 16 chorob.
Choroba błednika
Nadcisnienie
bolerioza
bialaczka
dyskopatia szyjna
guz mozgu
nadczynnosc tarczycy
SM
Parkinson
Czernica
Niedokrwienie mozgu
nerwica serca
niedotlenienie
tętniak
zwężone tętnice
-------Bledne kolo, a ratunku znikad. I coz, zyje sobie dalej z moja przyjaciolka nerwica, raz jest lepiej, raz gorzej, biore Zomiren, staram sie nie zwiekszac zaleconej dawki, biore Atenolol na spowolnienie akcji serca, i staram sie nie myslec, ze jestem chora. Mimo mojej niecheci do wychodzenia z domu - wychodze, trzese sie jak galareta, ale wychodze, ide do znajomych, mimo ze nie mam na to ochoty,jezdze na wycieczki, i wiecie co, to pomaga, moge powiedziec ze jest lepiej. Probowalam na wiele sposobow leczyc sie jak kazdy z was. Badania serca, tarczycy, psychoterapeuta, osteopata, morfologie, fizjoterapie i nic, to nic nie daje, nakrecamy sie jeszcze bardziej. Tu trzeba duzo milosci i zrozumienia osob bliskich, bo bez tego walka jest przegrana. Nie wymyslam sobie juz chorob, skoro przez tyle czasu nic sie nie stalo, to raczej juz sie nie stanie. Wiec po co robic sobie samemu krzywde?Łatwo powiedziec, starja sie o tym nie myslec, to tylko jest w twojej glowie, ale jesli bardzo sie postaramy, to takie niemyslenie o TYM naprawde nie jest trudne. Pozdrawiam wszystkich nerwicowcow