Cze,
MACIEK- ciesze się że Ci się udało, ja bym pewnie musiała przydrinkować trochę zanim bym poszła sama do knajpy, a nawet jakbym nic nie wypiła to pewnie zestresowałabym się okrutnie i żadne, nawet najlepsze jedzenie nie sprawiło by mi przyjemności. Zastanawiam się czy powtarzając w kółko rzeczy które nas stresują nie dało by się w pewnym momencie do tego tak przywyknąć, że w końcu przestalibyśmy odbierać je jako cholernie stresujące. Np. pchać się wszędzie tam gdzie jesteśmy narażeni na stres, nawet na ulice (samotny spacerek wieczorem). Dla mnie to brzmi na razie jak kosmos, ale w cale nie wykluczone że tego spróbuję.
Napisz czy te twoje leki to jakieś antydepresyjne czy przeciwlękowe? No i czy w ogóle pomagają? Ja się bez prochów pewnie nie obejdę.