Witajcie, mam na imię Gosia i jestem nowa na forum.
Mam pewnien problem, z którym nie daję sobie już rady i mam nadzieję,że znajdę przydatne wskazówki od Forumowiczów...
Otóż, na początku lipca wracałam w wielkim upale do domu, później wzięłam szybką, chłodną kąpiel i zafundowałam sobie 3 zimne soki z lodem. Nazajutrz obudziłam się z silnym bólem żuchwy, który utrzymywał się przez jakieś 2 tygodnie, ale ustąpił.
Myślałam,że moje samopoczucie ulegnie poprawie, ale nic z tego. Ciągle jestem blada,mam podwyższony puls(110), ciśnienie czasami podwyższone (np.wczoraj 140/74 i puls 91),czuję jakby *coś* zatykało mi gardło i miewam duszności, bo serce jakośc dziwnie bije- raz mocniej, a raz słabiej. Ponadto męczą mnie mdłości, czuję się głodna, ale nie jestem w stanie jeść(schudłam 10 kilo w niecały miesiąc. Jak już coś zjem, to jest mi niedobrze). Piję tylko wodę i czasami jakiś jogurcik zjem, ale zjedzenie go zajmuje to sporo czasu. Poza tym miewam biegunki,bóle brzucha,zawroty głowy i czuję się osłabiona. Mam wrażenie,że w środku wszystko mi drży, czasami w nocy nie mogę spać, bo budzi mnie mocno bijące serce i jest mi wtedy niedobrze. Czasami miewam dziwny, słodki posmak w ustach, jakbym trzymała rozpuszczoną landrynkę.
Ponadto mam straszną panikę przed śmiercią- co wieczór kładę się spać z nadzieją,żebym tylko otworzyła oczy następnego dnia.
Dodam też,że przez to ciągłe osłabienie, przestałam wychodzić z domu, gdyż boję się,że zemdleję gdzieś na ulicy albo zacznę wymiotować. W domu staram się czymś zająć,żeby nie myśleć o tym wszystkim,ale to i tak nie pomaga, bo mam nogi jak z waty.
Ciągle sobie wmawiam,że każdy dzień jest moim ostatnim i kiedy tylko poczuję mdłości czy *pikawę*, to myślę,że już umieram.
Dodam,że miesiąc temu zmarła moja Mama i jestem po rozmowie z psychologiem. Chciałabym pójść na jakieś badania,ale nie wiem jakie, dlatego bardzo proszę o pomoc....