Witajcie
Cieszę się, że w końcu znalazłam kogoś, kto ma coś podobnego do mnie, bo już myślałam, że jestem jedynym w swoim rodzaju dziwadłem.
Moje problemy zaczęly się około 15 lat temu drętwieniem uszu w nocy. Zdarzało się to co rok, albo pół, różnie. Długo nie było nic, po czym nagle zaczynały mi w nocy drętwieć uszy, trwało to miesiąc albo dwa i mijało.
Komu nigdy nie zdrętwiało ucho nie ma pojęcia jaki to potworny ból. Boli ucho w środku, kości czaszki za uchem i małżowina. Koszmarny ból.
W końcu poszłam do laryngologa, który powiedział, że to ósme zęby próbują wydostać się co jakiś czas, a że nie mają miejsca, bo mam za małą żuchwę, to objawia się drętwieniem. Uwierzyłam w to i usunęłam najpierw dwie ósemki. Zabieg był tragiczny, potem suche zębodoły. Miałam dość. Po roku znowu zaczęły drętwieć uszy. Poszłam do chirurga szczękowego, który usunął mi pozostałe ósemki. Po kilku latach zaczęły mi znowu drętwieć uszy, dołączył się silny ból za uszami, pieczenie kości za uszami, ból małżowiny. Dentystka stwierdziła, że to skutek zaciskania zębów w nocy. Możliwe podłoże to stres. Dysfunkcje ssż powoduje nie tylko bruksizm - czyli zgrzytanie zębami. Ja nie zgrzytam, nie mam startego szkliwa, po prostu zaciskam zęby z siłą imadła.
Dostałam szynę relaksacyjną i klapa. Mój aparat szczękowo mięśniowy walczy z tym aparatem całą noc i rano nie mogę ust otworzyć, żeby zęby umyć.
Teraz już boli mnie szyja aż do obojczyków.
Nie wiem co robić, myślę o rezonansie, ale nie wiem jak to się załatwia bez skierowania, chętnie zrobiłabym wszystkie badania, które miała robione moka.
Proszę Cię, odezwij się i napisz jak się czujesz i jak załatwiałaś te badania.
A tak na marginesie, te wszystkie objawy są na podłożu nerwicowym.
Pozdrawiam