Ale tu fajnie u was.Faktycznie jest tu jak w rodzinie.Pierwszy raz od niepamiętnych czasów poczułam się spokojna.Rozluźniona i w pełni zrozumiana.Wczoraj złapałam się na tym,że nie mogłam się doczekać,aż tu zajrzę.I nie po to,aby zobaczyć czy kogoś coś dopadło, tylko by spojrzeć co u was słychać.
Zgadzam się z tobą Aga,że nie jesteśmy wariatami,a to jak inni nas postrzegają to nieważne.2 lata temu,gdy moja nerwica kwitła,przyszli teściowie mojej siostry stwierdzili,że moje odpały jak to ładnie nazwali to wynik za dużej ilości wolnego czasu.Biorąc pod uwagę że mam bliźniaki,wtedy 4 letnie nie wiem co mieli na myśli z tym wolnym nieróbstwem.Mówili,że powinnam pójść do pracy a nie zajmować się pierdołami.Pech chciał,że ich córka (26lat) miała być świadkową na ślubie mojej siostry.W nocy przed uroczystością dostała z przejęcia pierwszego ataku paniki.Objawy standardowe.Szwagier widział co dzieje się ze mną podczas ataku i zorientował się w diagnozie,ale oni nie mogli przyjąć tego do wiadomości, bo ich piękna,ukochana i mądra córeczka,która pracuje jest aktywna fizycznie i takie tam nie może być wariatką.Wszystkimi mówili wtedy,że ola zasłabła w nocy i źle się czuje.Nie świadkowała.Nikt oprócz najbliższej rodziny nie wiedział dlaczego ,ale w dzień ślubu na oczach stu gości ola dostała drugiego ataku.I tego nie mogli już ukryć.