Hey. Kilka mies. temu, moja mama (50l.) była w pracy. Pracuje w pralni, stoi przy maglach, składa pościele, prześcieradła itd. No i tak stoi składając pościel i nagle, prawa ręka jej zdrętwiała. Nie miała w niej wogóle czucia, poszła do szpitala i zaczęli robić jej badania. Nie wiem dokładnie jakie więc nie napisze. No i po zrobionych kilku badaniach, miała kroplówkę podłączoną do tej ręki a potem chodziła na rehabilitacje. Robili jej elektrowstrząsy na tej ręce mn.i. kładli jej mokry bandaż na rękę potem brali jakieś małe szpileczki i nakłuwali jej tym rękę. Mama mówiła (i chyba lekarz też), że jeżeli miała niedowład ręki, to musiała mieć gdzieś tam mały wylew. Czy to prawda? Może to być coś poważniejszego? Boję się o nią i nie chce, żeby miała większy wylew i żeby nie była sparaliżowana. Macie jakieś podejrzenia? Z góry dziękuję za odpowiedź :).
PS. Moja mama pali, nie wiem czy to ma coś wspólnego z tą sprawą.