Skocz do zawartości
kardiolo.pl

blanusia

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia blanusia

0

Reputacja

  1. Witam wszystkich serdecznie. Dawno mnie tu nie było i widzę, że przybyło kilka osób. Witam Was, (pewnie wolelibyśmy tu nie pisać :( tylko spotkać się na innym forum), ale ja również cieszę się, że jest to forum, bo dzięki temu nie czuję takiego osamotnienia. Ja też nie mam z kim porozmawiać o swoim problemie ( ten temat *nie istnieje* i mało kto wie co przeżywam). Fakt, że funkcjonuje całkie nieźle, ale w chwilach stresu czasami wraca lęk czy coś takiego i jest kiepsko, chociaż dużo lepiej niż było kiedyś ( muszę dodać, ze nie biorę leków jeśli już to ziołowe bez recepty). Ja też mam dzieci. poszły do przedszkola. Kontakt z paniami jest dla mnie niestety problematyczny ( co normalnie przecież należy raczej do przyjemności). Niestety nie dla mnie. Nie chcę żeby zobaczyły mój stres czy jakieś takie powiedmy dziwne zachowanie. Niestety po powrocie do domu zdarza mi się analizować wszystko na niekorzyść dla siebie i wyobrażać niestworzone rzeczy , męczy mnię to (ale Wam nie muszę tego pisać). czy miał ktoś podobnie? jak sobie z tym radzicie, bo ja się wykańczam nerwowo. Proszę pomóżcie.
  2. Witam wszystkich :) ja też z tych *bojących się opinii ludzkiej* Bardzo dokładnie to rozumiem, czytając niektóre posty to jakbym czytała o swoim problemie. Myslałam, ze to tylko ja taka...mam jakiś taki blok przed wypowiadaniem się, czasami nawet niewidoczny chyba przez innych ale ja to odczuwam koszmarnie.:(teraz trochę lepiej, dużo lęków odeszło, ale kiedyś to najchętniej siedziałabym w domu i nosa nie wysadziła na zewnątrz żeby się tylko nie skompromitować, źle nie powiedzieć, nie zestresować przy wypowiadaniu... koszmar, beznadziejne to ...pozdrawiam
  3. Dzięki dziewczyny za odpowiedź :) ja przed pójściem do tej lekarki nie wiedziałam co to znaczy nerwica, można powiedzieć nie słyszałam nawet o tym. Poszłam, bo moja Mama usłyszała, że przyjmuje *bardzo dobra lekarka* z Tybetu, która leczy ziołami i mówi jakie kto ma choroby czy jakoś tak, już dokładnie nie pamiętam. Później okazało się, że to ma związek chyba z bioenergoterapią. Po tym moja psychika *siadła* tzn myślę, że po tym, bo rzadnego innego zdarzenia z tym nie kojarzę, nic takiego się nie wydarzyło co mogłoby spowodować nerwicę. Zawsze byłam osobą raczej silną psychicznie. Straszne to ale niestety prawdziwe, ze tak się stało.Nie wiem co to były za zioła. W smaku okropne. Obrałam się tego.Zresztą strasznie drogie były. Zgadzam się, że niewsłuchiwanie się w objawy pomaga. Pisząc o walce miałam na myśli, że nie będę się poddawać, wcale nie będę o tym myśleć i rozważać tego. Bardziej niż walczenie z objawami,raczej ignorowanie ich i brak myślenia o nich pomaga, ...racja, racja, źle się wyraziłam w poprzednim poście. Może to bezsensowne ale czy ktoś miał też oprócz agorafobi też lęk, blokadę w rozmowie z ludźmi, może nawet niewidoczną dla innych ale odczuwalną wewnątrz, takie napięcie, zastanawianie się nad każdym słowem?:( Pozdrawiam
  4. witam:) dopiero odkryłam to forum. tematyka znana dla mnie, niestety:( Ja tego typu problemy *zawdzięczam* *lekarce* tybetańskiej, do której poszłam. leczyła mnie jakimiś ziołami tak na prawdę nie wiadomo czym. po jej terapiach zaczęły się moje problemy. Z osoby bardzo żywiołowej stałam się wrakiem, dobrze że Wy to rozumiecie i nie muszę tu opisywać tego od nowa. Oczywiście cały czas studiowałam ale z wielkim nadludzkim wysiłkiem. Czuję, że nie rozwinełam się tak jak mogłam, nie wykorzystałam wszystkich talentów. Ja też mam dzieci i to dla nich walczę. wychodzę z domu i myślę wtedy, ze nie pozwolę by moje życie było beznadziejne na przekór wszystkiemu i że sama sobie tego nie mogę fundować...dużo się modlę w tej intencji. Pomaga mi równieżt stopniowe uwalnianie się od myśli które paraliżują. Czuję, że wszystko się jakoś zaczęło odkręcać, jeszcze sporo zostało do zrobienia, ale walczę i będę walczyć do końca, chociaż przychodzą chwile zwątpienia, jednak trzeba walczyć pozdrawiam
×