Witajcie....opowiem Wam krótką historię mojej mam nadzieję *nerwicy*
Otóż wszystko zaczęło się w kwietniu ubiegłego roku. Jadąc samochodem na autostradzie naglę poczułem parokrotne ukłucie pod lewą piersią... Skończę w tym roku 28 lat, do tej pory nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem... I wracając do wątku, tak się nakręciłem, ręce mi zaczęły drżeć, było mi coraz cieplej, a serce coraz to szybciej zaczęło bić...niesamowity lęk. Były tylko te trzy może cztery ukłucia, a ja zacząłem się potwornie nakręcać... Żadnych innych bólów, swiadomości też nie utraciłem... Pojechałem na pogotowie, - było na szczęście blisko, zrobili mi EKG, zmierzyli ciśnienie 170/90, po pół godzinie już 120/80 pobrali krew i ..... wyszło wszystko w porządku. No ... może oprócz potasu - był na dolnej granicy. Ale fakt - była godzina 13:00 nie zjadłem śniadania i wypiłem dwie kawy... :/ - błąd. Dostałem kroplówkę z potasem i wypuścili mnie do domu...
Od tego momentu, kłucie w klatce, tak jakby pieczenie, pobolewanie, znów wróciły jednakże byłem w miarę spokojny że z serduchem wszystko ok. Dnia następnego udałem się do lekarza, przedstawiłem mu sytuację, zlecił badania EKG, bardzo szczegółowe badanie krwi, łącznie z tarczycą....i wyszło ok....bóle nadal pozostawały... Następna wizyta: kardiolog: i tu EKG, UKG, Echo, Doppler, próba wysiłkowa...wszystko ok... bóle pozostają, następna wizyta USG jamy brzusznej....i wszystko ok.... następna wizyta...neurolog...i wszystko ok... Badania krwi oraz wizyta kontrolna u znajomego kardiologa...co pół roku. Dalej to samo...następnie RTG - klatki piersiowej, kręgosłupa piersiowego.... i... ok. Dolegliwości nadal występują, pewnego dnia w kwietniu br. miałem całkiem inny nietypowy jak dotąd pieczący (chyba ból) w klatce piersiowej, pojechałem na izbę przyjęć: EKG, badania krwi, troponina itd....wszystko ok.... sugestia lekarza, proszę pójść do gastrologa... Wszyscy wkoło powtarzają nerwica. Leków żadnych nie brałem.... Poszedłem do gastrologa...i się okazalo.... refluks żołądka. Kurację mam od dwóch tygodni, tabletka na czczo rano i....pieczenia nie ma. Jednakże wszystko to spowodowane jest przez nerwicę... niestety. Caly czas gdzieś mnie kłuje, pobolewa..bardziej z zewnętrznych stron piersi, czasami jeszcze w klatce, czasami dochodzi wrażenie *odjazdu* choć nic takiego się nie dzieje, kolejną sprawą jest jakiś ucisk w różnych miejscach głowy, szyi...Cholerstwo....!!!! Ostatnio robiłem badania kontrolne ...wszystkiego...i są ok. a ja dalej tkwię i nie umiem sobie z tym poradzić. Często miewam takie uczucie niepokoju, choć staram się je wyrzucać z siebie, często miewam wewnętrzne lęki w pokonywaniu dalszych tras samochodem...tragedia....Mój organizm jest przez te choróbsko cały rozregulowany...A! dodam jeszcze na początku stycznia pobolewały mnie jądra...urolog - USG - wszystko w porządku...Tabletek nie brałem...samo minęło...
Jeśli ktoś z Was ma podobne objawy, lub zna sposoby na pozbycie się ustrojstwa...prośba o info......Pozdrawiam, Nerwicowiec :)
Ps. Ostatnio to mnie zaczęło – ale tak mocno kluć (napady jedno – dwu sekundowe) w górnej cześci klatki piersiowej – pod obojczykiem na całej szerokości.