Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Joannap

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Joannap

  1. Witam serdecznie wszystkich . Moje sposoby : wszystko tak naprawdę zaczął mój pies - on na siłę wyciągał mnie na spacery (takie dodatkowe ponad program, komu jak komu ale jemu nie potrafię odmówić bo ha, ha wyciągał mnie za rękaw do drzwi- więc opcja odmowy odpadła!) później była muzyka (nie mam tak naprawdę czegoś najbardziej ulubionego -więc wszystko pro trosze) w książkach jestem bardziej zdecydowana bo uwielbiam Jeffrey Archer , książki Kirsta , no i Lee Child no i wyczarowuje różne cacka na szydełku - to cieszy duszę bo jest po prostu fajowa zabawa . W obecnej chwili korzystam z uroku za oknem i już nie trzeba łapać mnie za rękaw żebym wyszła na powietrze. Biorę Lapisa i idziemy na powietrze, zaczynam zwracać uwagę na ludzi tak po prostu - na dzień obecny chyba za wcześnie jest abym sama z siebie zaczepiała innych do rozmowy Ale zdarzyło się,że gdy jakaś kobiecina dosiadła się na ławkę to tak po prostu sama rozmowa wyszła (i co ważne ani razu nie palnęłam o Alzh. ) więc jest źle ale nie tragicznie . Poza tym (tak jak KIKI mówiła w moim wątku ) po prostu muszę spisać co na teraz potrzebuję do normalnego funkcjonowania . No i zrobiłam jeszcze coś : Dziś założyłam blog - w którym będę zapisywać wszystkie wzloty i upadki w drodze no nowego życia ( http://c-d-egzamin-z-zycia-i-co-dalej.blogspot.com/) . Nie wiem czy to mi pomoże ale chcę odzyskać samą siebie ..
  2. Staram się wrócić do życia i żywych robię małe kroczki. Bardzo uważnie słucham i czytam : co mogę ze sobą i przede wszystkim dla siebie zrobić . Bo teraz to jest dobry moment na to żeby wreszcie coś dla siebie samej zrobić . Staram się nazywać rzeczy po imieniu po mału ogarniam to wszystko i szukam drogi dobrej dla mnie samej. Drogi , która pomoże mi wyjść z domu w sensie właśnie rozmowy NORMALNEJ z innymi na razie na spacerach z psem zaczynam po prostu obserwować to co się dzieje na ulicach , jak ludzie zachowują się , o czym gadają itd. zaczęłam również spisywać własne przemyślenia i rozwiązania . Kiedyś pomogło mi pisanie w uporaniu się z sobą samą więc może i teraz to pomoże - ułatwi mi zrozumieć samą siebie ..
  3. Witam Was wszystkich serdecznie , jestem tu nowym użytkownikiem (od kilku dni ), opowiedziałam w trzech słowach swoją historię w innym wątku - zaczęłam czytać bardzo dokładnie i forum i blog polecony przez Jadwigę . Tak naprawdę bardzo dziękuję Wszystkim za pomoc i szczerość . Ja walczę z nerwicą bez leków - bo źle funkcjonuje po takich tabletkach i wolę *na żywca* poradzić sobie ... W pewnej części udało się, ale tylko częściowo wygrana . Najważniejsze dla mnie jest to, że dotarło do mnie,iż źle się dzieje w mojej duszy !Przyznanie się zwyczajnie do tego że jestem po prostu tylko człowiekiem i nie mogę udawać- wszystko jest ok! Przez nerwicę na razie nie mogę podjąć pracy bo zwyczajnie nie przeszłam najprostszego i podstawowego elementu -rozmowa kwalifikacyjna. To właśnie wtedy dotarło do mnie jak bardzo jestem poturbowana przez doświadczenia z Alzh. Ale myślę sobie - Andzia daj sobie czas. Na spokojnie dojdziesz do siebie bo życie byłoby zbyt piękne gdyby po wieloletniej opiece nad chorym na Alzh. można było wrócić ot tak po prostu do żywych . Podpowiedzi zawarte na Waszym forum są po prostu na wagę złota !Dla wszystkich którzy biją się z nerwicą to prawdziwa góra złota ! Dlatego bardzo Wszystkim dziękuję za to, że Jesteście i Potraficie dzielić się z innymi własnymi doświadczeniami i przeżyciami
  4. Bezmiar tego wszystkiego wylałam w blogu , i książce . I dosłownie udało mi się w czasie choroby Mamci zachować *pion* bo gdybym ja rozpadła się psychicznie no to byłaby bieda straszna . To co dzieje się z opiekunem doskonale widać w książce , właściwie napisałam ją dla wszystkich i trochę w imieniu opiekunów - bo to wszystko co doświadczyłam doświadczają inni ... Co prawda nie jest dostępna w tradycyjnej formie (z oczywistych powodów - nie stać mnie wydanie jej) lecz udostępniłam ja na inter. To trochę mi pomogło bo nie dusiłam tego wszystkiego w sobie tylko przelewałam na książkę , blog no i forum alz. . Tak jakoś ułożyło mi się w głowie że jeśli choć jedna osoba odważy się nazwać rzeczy po imieniu - to może inni nie będą tak bardzo zagubieni w tym temacie . Mam niesamowitą frajdę z tego że mogę nadal innym podpowiadać w tej materii i że inni korzystają z tego ... Lecz doskonale wiem że utknęłam w miejscu ..muszę zacząć żyć własnym życiem , wrócić do pracy , do normalności i nie mam pojęcia jak to zrobić .... Wyłapuję u siebie różne debilizmy, to bardzo przeszkadza w funkcjonowaniu takim normalnym .. Podpowiedzi innym są bardzo dobre (w temacie Alzh.) ale przecież poza Alz jest jeszcze cały Świat.. ! Nie mogę czekać na mannę z nieba .. jak ja czegoś nie zrobię to nikt tego za mnie nie zrobi a nie chcę żeby Alz. zabrał mi moje życie ....życie duchowe .. O tyle wyszłam na prostą : spacery pomogły bo cieszą się oczy z tego co za oknem , cieszy mnie gdy wyczaruję coś nowego na szydełku , fajna książka czy muzyka działa cuda . Najgorzej jest gdy ktoś obcy zaczepia mnie na ulicy , czy ja muszę coś załatwić sama . Najgorzej jest gdy właśnie mam rozmowę kwalifikacyjną - zachowałam się jakby od tego zależało całe moje życie .... czyli rozjechałam się - to mi dało do myślenia ,że coś jest na rzeczy , coś trzeba z tym zrobić bo to dopiero początek *nowego życia *
  5. Witam Cię Jadwigo , dziękuje za szybką odpowiedz i podpowiedz - już się biorę do czytania ...
×