Witam.
mój problem pojawił się w listopadzie. a wyglądał następująco: idąc sobie chodnikiem w pewnym momencie zrobiło mi się słabo, wszystko zaczęło się kręcić, a nogi zrobiły się jak z waty. myslałem, że upadnę, trwało to pare sekund. potem czułem się zmęczony i chciało mi się spać. następnego dnia wszystko było już ok, aż do końca stycznia. następnie zrobiło mi się słabo w domu i trafiłem do szpitala. miałem zrobione wszystkie możliwe badania na oddziele kardiologicznym i neurologicznym, wszystko wyszło dobrze. lekarze stwierdzili, że jestem zdrowy. wyniki badań krwi też ok, jedynie podwyższone były próby wątrobowe. następnie trafiłem do lekarza rodzinnego z objawami lęku, duszności i bólu w klatce piersiowej, zawrotami głowy. lekarz ten stwierdził, że mam bakterie lub robaki i leczył mnie na to tydzień czasu, ale nie przyniosło to rzadnego skutku. w między czasie trafiłem pare razy na pogotowie, gdzie stwierdzono, że moje objawy pojawiają się na tle nerwów i emocji. przepisano mi coaxil i hydroxizinium, lecz coaxil musiałem odrzucić bo bardzo źle się po nim czułem. objawy te troszke się zmieniły, nie mam lęków, bólu w klatce, oddycham normalnie, lecz boli mnie głowa i czuję się osłabiony, momentami robi mi się niedobrze, trafiają się skoki ciśnienia. są dni, że czuję się super. czy to rzeczywiście może być nerwica?