Moja historia jest jak wiele innych .Jak się to zaczęło nie pamiętam chyba pierszy ataak był w nocy zasnęłam normalnie a po jakis czasie obudziłam się i koniec nie położe się bo umre.Przyjechało pogotowie zastrzyk a i tak połozyłam się dopiero jak było widno.No i zaczęło się kardiolog zdrowa kilka razy w szpitalu ekg w normie.W końcu wizyta u psychiatry .I ścieżka po kolejne recepty ten lek nie dobry drugi jeszcze gorszy ,po dwoch latach takiej wegetacji dostałam citabax było tak jakbym na nowo sie narodzila zaczęłam pracować energii za dwóch.Minęło od tamtej pory 2 lata odczuwałm czasami tak jakby miał mi peknąć glowa to pewnie skutek citabaxu wiec czasami odstawiałam na dzień dodatkowo clonozepan na noc.Ze spanie do dziś nie mam trudności.Ale jest male ale od miesiąca zaczełymi sie jakieś napady paniki poszłam do kościoła i po 10 min musialm wyjśc bo myślalam ze zemleje.Druga sprawa jak wcześniej jezdziłam po 500km i nie stanowiło to problemu tak dziś nie potrafie przeżyć 60 bo mam atak paniki.Powiedziłam sobie do kościola nie ide bo teraz to juz odlecę.a było tak dobrze nie wiem co dalej .Poradzcie.