Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Anha

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Anha

0

Reputacja

  1. Nie, nie jestem. Mam 20 lat dopiero i wlasnie dlatego tez mnie to przeraza, ze jestem taka mloda a mam tyle problemów ze sobą i ze swoim zdrowiem. Pamietaj, że na wizyte u psychiatry zawsze możesz sie zdecydować, jak Ci nie będzie odpowiadało zawsze możesz zrezygnować, chociaż z drugiej strony faszerowanie sie tak silnymi lekami nie jest za fajne, ale wiesz rozmowa ze specjalistą, jego spojrzenie,terapia moga duzo zmienić, mysle że nie trzeba odrazu faszerować sie niewiadomo jakimi lekami. Ja niestety bez pomocy lekarza i leków niedałabym sobie rady, dlatego też Cie podziwiam. A co do Twojego męza i jego ciągotów do alkoholu, to serdecznie wspólczuje, mam w swoim otoczeniu pare bliskich mi osób, które mają problem z alkoholem, więc w jakimś tam stopniu jestem w stanie Cie zrozumieć.
  2. ASIA42 dziękuje za odpowiedź. Duzo to dla mnie znaczy, fajnie jest z kimś pogadać a rodzina i znajomi nie zawsze są w stanie to zrozumieć, jak to sie mowi zdrowy chorego nigdy nie zrozumie. No nie jest lekko zwłaszcza ze moj stan od początku wakacji sie pogorszyl, ale mam nadzieje ze teraz będzie juz tylko lepiej. Bylam u psychiatry, porozmawialam z panią doktor zwiekszyla mi dawke leku, mam teraz przepisane je na dwa miesiące, po tym czasie mam przyjsc na wizyte i jesli nie będzie poprawy to powiedziala ze będziemy cos * radzić* i *działać* nie wiem co miala na mysli pewnie jakies inne silniejsze leki albo terapie, bo co innego. A co do jedzenia kompulsywnego definicja :Jedzenie kompulsywne - zaburzenie odżywiania polegające na spożywaniu dużych ilości pokarmu w niekontrolowany sposób, bez odczuwania fizycznego głodu. Określane także jako *uzależnienie od jedzenia*. I u mnie tak to wygląda, ja jak bylam mlodsza mialam problemy z odzywianiem, mialam 10 razy anemie, zdarzalo sie ze prawie w ogóle nie jadlam, ale nie odchudzalam sie, po prostu to byl sposob na odragowanie, a teraz mam na odwrot jem duzo nawet jak nie jestem glodna, mam takie napady, mam przez to wzdęcia, przytylam 10kg, czuje sie taka ocięzała, zwłaszcza jesli chodzi o slodycze, w nocy potrafie sie obudzic byle by cos zjesc, teraz juz sie opanowalam troche, to jest takie jakby zajadanie stresow. Nie wiem mam wrazenie ze zawsze musze sobie znalesc jakis nalog, jakąs *odskocznie*, w wieku 13 lat zaczelam palic, mialam dosc intesywny okres dojrzewania i buntu, troche alkoholu sie przelało, miałam tez epizod z narkotykami, teraz narkotyki to przeszlosc, nie cpam, palic nie pale, pije tyle co kazdy normalny czlowiek raz na jakis czas przy okazji imprez rodzinnych czy normalnych, wszystko z glowa i umiarem ale za to strasznie duzo jem. To jest takie przechodzenie z jednego nalogu w drugi, jakbym zawsze musiala miec jakas deske ratunkową, odskocznie co czym moge zabic stres smutki, kiedys je zalewalam alkoholem albo zaćpywalam a teraz je zajadam, to tez nie jest dobre. Chociaz juz jest coraz lepiej mam nadzieje ze uda mi sie zacząc odzywiac normalnie bo kiedys nie jadlam prawie w ogóle teraz jem owiele za dużo tak źle i tak niedobrze ehh. A u Ciebie jak obecnie?
  3. Kurcze fajnie by było jakby mi ktoś napisał cokolwiek. nie radze sobie, wczoraj miałam atak nerwicowy to było straszne skonczylo sie na 2 godzinach płaczu, lamentu, wielkim bólu głowy, problemami z oddychaniem i rozwaleniu tym samym rodzinnej imprezy. Ehh oglnie zapomniałam o niektorych objawach przy pisaniu tematu,ale juz nie bd dopisywać, tamtę chybą dość dobrze obrazują sytuacje. występują u mnie tez objawy kompulsywnego jedzenia, myślicie że to ma jakiś związek? jutro rano mam wizyte u psychiatry, ide w sumie po to bo leki mi sie skonczyly, zobaczymy co mi powie.
  4. Nie wiem czy komuś będzie chciało sie to czytac, bo strasznie sie rozpisałam.Musiałam sie wygadać. W sumie nie wiem od czego zacząć, mam 19 lat i mam stwierdzoną epilepsje,depresje,nerwice i stany lękowe. Typowych ataków padaczki nigdy nie miałam,a jak sie juz zdarzył jakieś to dosłownie raz na ruski rok. Ostatni atak co prawda miałam 1,5 miesiąca temu dostałam dwoch ataków w ciagu 2-3 godzin, w tym jeden był tak jakby świadomy, było to mega dziwne, pierwszy raz w zyciu miałam takie coś, byłam całkowicie świadoma ale nie panowałam nad swoim ciałem, zaczełam sie jakby *trzepać* i *trząść* ,głowa mi tak zaczeła latać w różne strony jednym słowem scena jak z horroru. Najczęściej występowały u mnie utraty świadomości, podejrzewam że nadal czasem wsytępują ale ze względu na to, że sie lecze są one tak krótkie i występują tak rzadko, że są praktycznie nie zauważalne dla mnie i otoczenia ;) nadal u mnie występują silne bóle głowy, nie ąz tak silne jak kiedyś i tez nie dak czesto (przypuszczam że to tez zasługa leczenia) ale nadal występują zwłaszcza w sytuacjach stresujących. Jak juz pisalam mam stwierdzoną także nerwice, stany lękowe; często mam zawroty głowy, problemy ze wzrokiem, obraz mi tak jakby *skacze*, zdarzają mi sie tez bóle serca, mam wrazenie ze to na tle nerwowym, często występuje u mnie drętwienie i mrowienie koniczyn, czasami wogóle ich nie czuje, jakbym np nie miała nogi i nie moge nia ruszyć, wstać. zdarza się szumienie w uszach, albo taki jakby pisk, problemy ze skóra na tle nerwowym, jak sie denerwuje,stresuje, wyskakują mi wszędzie czerwone, piekące plamy, w sytuacjach nerwowych mam tiki że drape się w różnych miejscach, nie wiem dotykam gdzieś, gestykuluje, z relacji znajomych wygląda to czasem naprawde dziwnie, ostatnio nawet nauczycielka mnie *wyzwała* twierdząc że zachowuje sie jak idiotka, a to po prostu był wynik meeega dużego stresu podczas odpowiedzi. Nie będe wspominac już o tym jak bardzo się jąkam,zacinam i zawieszam wlasnie podczas odpowiedzi,albo takich oficjalnych przemowien lub gdy jestem w takim miejscu jak np bank,urząd i mam cos do zalatwienia. Potrafie nauczyć sie idealnie całego materiału na sprawdzian a podczas pisania go nie napisze nic, mam tzw *dziurę* tez wynik stresu, oczywiscie po sprawdzianie wszystko mi sie przypomina, oglnie mam problemy z koncentracją. Jak bylam mlodsza często zdarzały mi sie ataki nerwicowe,histeri,lamentu,płaczu byłam przy tym czasem agresywna, miałam przez to bardzo skomplikowane relacje z rodzicami, wpadałam w taki trans mowilam cos czego tak naprawde nie mysle, wszystko w nerwach aż mną trząsło, teraz naszczęście nie występują a jak już to dosłownie raz na rok.Na tle nerwowym potrafułam o 3 w nocy obcinać paznokcie albo wyciskać pryszcze na twarzy ktorych w sumie nie mam, zawsze mialam ładną cere a przez nerwice bardzo zmasakrowałam sobie twarz miałam pełno strupów na twarzy, bardzoi długo mi sie to goiło, do tej pory sie powstrzymuje zeby nie szperać przy mojej cerze. Mam także stwierdzoną depresje, często jest mi smutno, jestem przygnebiona, chce mi sie plakać, czuje sie brzydko itp typowe objawy które w sumie nie mają pokrycia i sa bezpodstawne, mam takie napady, jestem strasznie skrajna emocjonalnie raż mam świetny humor, mam bardzo duży temperament, wrecz adhd jestem napopudliwa, gadatliwa jak sie nakręce to dosłownie występuje u mnie słowotok miną 2-3 godziny nagle depresja chodze i użalam sie nad sobą,płacza etc. Jest to strasznie irytujące, nie radze sobie ze sobą z tymi wszystkimi objawami, ponadto często jest mi duszno i strasznie sie poce w nocy, prawie codziennie budze się tak spocona jakby ktoś mnie gonił i chciał zabić, często sie też budze wystraszona,przerażona, nie wiem z czym ma to związek, ogólnie snią mi sie straszne bzdury, mam tak dziwne i psychodeliczne sny że zastanawiam sie skąd biora sie takie rzeczy w mojej głowie, gdzieś czytałam że czasem tak jest od leków, zażywam leki przeciw padaczkowe + psychotropy, ostatnio miałam jeszcze jeden lek przepisany na próbe tez na stany lękowe itp. ponadto strasznie gadam przez sen,bardzo głośno i wyraźne, czasem też gestykuluje, przed leczeniem nie występowało to a jeśli już nie było tak nasilone, nie wiem czy ma to jakiś związek. Strasznie sie męcze z tym wszystkim, niby jestem normalna i taka jak kazdy a czasami wydaje mi sie ze mam ogromny problem ze sobą, jestem osobą o bardzo niskim poczuciu własnej wratości, strasznie marudną, uwielbiam użalać sie nad sobą chodze i uprzykrzam życie ludzią wokól marudząc. Jestem straszną hipokondryczką mam wrazenie ze sama sobie wmawiam i wkręcam tez wszystkie objawy i choroby, jakbym na siłe chciała zrobić z siebie ofiare. Czasem mam wrazenie ze ci wszyscy lekarze,leki i leczenie nic mi nie pomagają, chociaz wiem ze tak nie jest bo widze różnice, ale tak często watpie że to wszystko ma sens.
  5. Chciałam sie zapytać czy przy badaniu wątroby można wykryc obecność narkotyków w organizmie? nie usprawiedliwiam sie i nie pochwalam tego ale zdarzyło mi się wziąć pare razy narkotyki, ze względu na to że choruję na epilepsję będe miała robione badania na watrobe czy leki jej aby nie zniszczyły, wiem że barnie narkotyków też ma nieciekawy wpływ na stan watroby i moje pytanie brzmi czy podczas tych badań jest możliwośc wykrycia u mnie w organizmie narkotyków? nie minęło jeszcze na tyle dużo czasu aby były one nie wykrywalne w organizmie, wiem że przez badanie krwi i moczu na narkotyki sie wykrywa...ale obawiam się troche tego badania na watrobe.
  6. Mam epilepsje, chociaż w sumie moje objawy padaczkę przypominają bardziej z nazwy.Miałam utraty świadomości, obecnie nie mam ataków. Nadal występują u mnie migrenowe bóle głowy i skłonności do stanów depresyjnych, ale o wiele rzadziej. Problem w tym, że nie radze sobie psychicznie. Występuje u mnie nadmierna emocjonalność, płaczliwość, demonstracyjność zachowań. Mam ataki histerii, jestem strasznie nerwowa i impulsywna, drobiazg wyprowadza mnie z równowagi i wtedy sie zaczyna... w tym tygodniu nie było dnia który by sie nie skończył kłótnią w domu i płaczem. Czuje sie wykończona psychicznie, naprawde sobie nie radze.Mam 17 lat.
  7. Pół roku temu wykryto u mnie padaczkę.Objawy jakie u mnie występowały to : silne migrenowe bóle głowy, utraty świadomości, zawroty głowy, ataki nerwicowe, skłonność do stanów depresyjnych. Zażywam depakine chrono 2x dziennie, na początku 300, pożniej zwiększono mi wieczorną dawkę na 500. Mój problem polega na tym że nie powinno się ich mieszać z alkoholem, a ja nie potrafie odmówić sobie alkoholu na piątkowej czy sobotniej imprezie, nie pije nie wiadomo jakich ilości aczkolwiek jestem młoda,ciesze sie życiem, ogólnie okazji do napicia sie etc. nie barkuje.Wiem że skutki picia i brania tak silnych leków mogą nie być za ciekawe chociaż ja nigdy nie miałam z tego powodu jakiś strasznych akcji ( a słyszałam o różnych przypadkach) omijając to że jestem bardziej podatna na działanie alkoholu i zazwyczaj zwracam to co wypije. Strasznie mnie to męczy nie wiem czy takie leczenie ma sens barnie leków, odstawianie na weekend czy większe imprezy.Ciągłe przyzwyczajanie i odzwyczajanie organizmu.Lub branie ich i picie...chyba jeszcze gorzej.Mam wrazenie ze sama wyniszczam swoj organizm. Poza tym słyszałam o wielu skutkach ubocznych zażywania tych leków, ja oprócz tego że przytyłam 4 kg nie zauważylam nic szczególnego. Pomimo tego że podchodzę do leczenia bardzo luźno to jednak widze efekty, czuje sie owiele lepiej niż wcześniej, więc jednak coś z tych leków zostaje w organizmie skoro widzę poprawe ale ostatnio bardzo często myśle o tym żeby przestać brać te leki, nie mam ataków, wcześniej też nie miałam..tylko jak byłam młodsza, ew. na tle nerwowym....Czuje sie zdrowa nie mam typowej padaczki, sama nie wiem co myśleć.Jest mi wstanie ktoś pomóc, proszę od odpowiedź, o cokolwiek.Leczenie ma trwać ok 3-4 lat nie wyobrażam sobie na tak długi czas zostać abstynentką i zrezygnować z życia towarzyskiego.
  8. Raz na jakiś czas mam atak, nigdy nie liczyłam, co najmniej raz w tygodniu. Ogromny ból głowy i karku. Niepohamowane łzawienie oczu – ciągle płacze, od tego dostaje kataru. Jestem rozpalona, czuje ze mam gorące ciało, nie mogę się uspokoić, oczy mi łzawią prawie non stop. Towarzyszy temu złość, zdenerwowanie, smutek, przygnębienie, walka z myślami ze wszystko jest źle i wkurwienie ze nie mogę przestać płakać i się uspokoić, wrażenie ze to ja nakręcam się sama, tą całą machinę. wmawianie sobie ze jest zjebanie i od tego jeszcze większy ból, lament. Problemy ze wzrokiem spowodowane płaczem, duszności. Podświadoma chęć zwrócenia na siebie uwagi jednocześnie nie przyznając się do tego sobie. Dzisiaj dodatkowo świst w uszach, co zakłóca normalne słyszenie. Ból w mostku, w drogach oddechowych, zapowietrzenie się, uczucie jakby ci się kołowało w głowie. Od dawna bóle żołądka, brzucha, nie wiem czy to ma jakiś związek z resztą objawów, ale myślę że mogą to być także bóle nerwicowe. Czy to jest nerwica? czy może jeszcze coś innego? Przepraszam za ewentualne przekleństwa zamieszczone w poście.
×