Skocz do zawartości
kardiolo.pl

aniamalutka007

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia aniamalutka007

0

Reputacja

  1. naczytałam się poprostu na forach że ludzie po kilka lat chodzili z nerwicami po psychologach i psychiatrach i nic to nie pomagało do póki się sami nie zmobilizowali...
  2. zastanawiam się czy rozmowa z psychologiem cokolwiek mi da...czy to coś zmieni?
  3. Myśli pani, ze te *sianie* jak to pani nazwała to może doprowadzać do tego stanu?? ... teraz sobie uzmysławiam że tak naprawdę potrafiłam puszczać sobie non stop smutne piosenki i wsłuchiwać się w tekst...i użalać się.. chwilami boje się tego że jak będę uśmiechnięta i pozytywnie nastwoiona to mi to wszystko zniknie i coś złego sie stani i to mnie hamuje... boje się tego
  4. Obrazowo, ale dość dobrze to określiłeś, bo zaczęło sie kumulować. Psycholog, cały czas mam nadzieję, że sama dam sobie z tym radę. Nie wiem czemu, ale wizyta u psychologa mnie zniechęca..albo sięjej obawiam. Dużo i tak się stało, że staram się nie myśleć o złych rzeczach...wcześniej tak było..dniami i wieczorami rozmyślałam o tym jak mi źle, jaka jestem pokrzywdzona przez los..
  5. uciekam w forum bo coraz ciężej mi to trzymać w sobie...
  6. mam 22 lata i od 1-1,5 roku mam jakoś nerwice ...raz jest dobrze raz jest źle. ale momentami widze że zamykam się w sobie i najchętniej bym nie wychodziła z domu i nie spotkala się z ludźmi..zdaża się ze zapomniam o tym i jest ok ale przychodzi wieczór i przed zaśnięciem mam lęki i duszności..nie wiem napawde skąd to się bierze.. jestem zamknięta w sobie i nie potrafię rozmawiać o swoich problemach i o tym co mnie trapi.. trzymam to w sobie..przejdzie mi to kiedyś ;(( ?. takich lęków nie miałam już dosyć długo ..ponad 3 miesiące...a teraz znwou się coś zaczęło ....ciężko mi usnąć..piję na noc melise ..ale boje się tych lęków.... tak bardzo bym chciała normalnie funkcjonować :((( mama ostatnio stwierdziła że jestem na tyle dorosła, że powijnnam sobie poradzić.. ale czasami w to wątpię...:(
  7. jak przeczytałam to co sama nawałam... zastanawiam się czy to nie błahosti ale to jednak siedziało we mnie głęboko...i nakręcało moje myśli
  8. Witam,PROSZĘ O POMOC, znalazłam to forum przypadkiem, szukając pomocy na moje nerwy. nie potrafię sobie radzić z moją nerwicą. nie wiem skąd ona sie bierze a może poprostu nie chce tego zobaczyć. próbuje sobie przypomniec odkąd to się zaczęło...chyba rok temu i boje sie że to mi niegdy nie przejdzie :((( jestem osobą raczjej zamkniętą w sobie a na forum łatwiej coś napisac jeszcze widząc że macie podbne problemy. Nigdy nie byłam osobą przebojową i wolałam się trzyamć jednej osoby i nie wystawać z poza tłumu..miałam jedną, dwie dobre koleżanki...dobre ale czasami potrafiły mnie zjechać a ja nawet się nie broniłam potem jakoś poszłysmy na studia i kontakt zaczął być mniejszy..może to dziwne ale mam 22 lata i nie miałam nigdy faceta na stałe..w wakacje mój tata był poważnie chory(przerażenie i strach....że może długo będize z tego wychodził.... i że to może przydażyc sie każdemu..) przy akcji ratowniczej poznałam ratownika (wakacje..) kiedy było po wszystkim zaczął mnie podrywaćpo pewnym czasię nawiązała się znajomość..podobał mi się ale czułam że coś będzie nie tak..okazało się że każdje dziewczynie wmawia to samo że chce być z nią na stałe że mu na niej zależy żitd..byłam tak zaślepiona że nie widziałam tego co ze mną robi..miałam z nim kontakt później przez gg i komórkę ..(.bo mieszkamy w odległych miastach) ale z dnia nadzień coraz rzadzeij dzwonił aż w końcu się urwało,....nie mogłam sobie z tym poradzić chodziłam załamana chyba z dwa miesiące a po 3 miesiącach ponownie to wróciło..tak bardzo chciałam z kims być i w końcu komuś zaufałam...po raz kolejny pczułam co to nerwy.... na studiach nie było kolorowo..egzaminy i stres ...chciałam temu wszystkiemu podołać ..było to ponad mnoje siły odbiło się ponownie nerwami...atakami płaczu..bezradności i lękami ..nie wiadomo skąd... dalej jestem sama a nawet jak mi się ktoś podoba nie potrafię zagadać a jak rozmawiam z ta osoba to jestem mega zdenerowana..nie lubie jakis większych spotkać bo też sie stresuje że coś nie tak powiem..że mnie otoczenie nie akceptuje....nie potrafie sie nikomu wygadać..nie wiem może na siłe chce być idelana ..... studiuję i staram sie normalnie funkcjonowac ale mam takie coś że przychodzi wieczór i jak kładę się sapć niewiadomo skąd pojawia się lęk i czasami duszności..poprostu płakać mi się chce...bym się zamknęła w domu i siedziała sama ze swoim żalem do otoczenia że nic mi nie wychodzi... chyba pierwszy raz wyrzuciłam z siebie to co tkwi we mnie w środku od paru tygodni... proszę o jakąś poradę..komentarz ...cokolwiek..potrzebuje tego jak nigdy dotąd..
×